Dziewczyny z Powstania Anny Herbich
W miesiącu kojarzącym się z Dniem Kobiet w ramach spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki postanowiłyśmy podyskutować jak żyły i z jakimi problemami mierzyły się kobiety w czasie Powstania Warszawskiego na podstawie przeczytanej książki Anny Herbich „Kobiety z Powstania”.
Książki o tematyce wojennej zawsze głęboko poruszają odbiorców. Mimo tak długiego czasu jaki minął od wybuchu drugiej wojny światowej trudno nam uwierzyć, że ludzie mogli żyć w tak strasznych czasach i trudnych warunkach. Mimo wielkiego poświęcenia, narażania życia, utraty bliskich, majątków, godności bohaterki tych reportaży zachwycają wiarą w słuszność podjętych przez siebie decyzji, w obronę wolności. Jak żyć, gdy przez dwa miesiące nie ma możliwości wykąpania się, gdy ma się noworodka na rękach, a mąż walczy w Powstaniu, gdy zostajemy wyrzuceni z domu, a nasz majątek jest rozkradany i niszczony?
Bardzo spodobał nam się cytat kończący książkę Anny Herbich:
Moje dzieci i wnuki regularnie mnie odwiedzają. Siadają przy stole i skarżą mi się na swoje kłopoty. A to coś nie wyszło w pracy, a to nie udało się czegoś załatwić w urzędzie, a to nie wypalił jakiś wyjazd. Patrzę wtedy na nich zdumiona. I mówię:
-Czy Twoje miasto jest bombardowane? Czy Twojemu mężowi grozi śmierć od nieprzyjacielskiej kuli? Czy Twoje dzieci głodują? Jeżeli nie, to nie masz powodu do narzekania. Wszystko inne jest bowiem błahostką.
Monika Makuszewska-Szyba